Prof. Emilian Snarski: "Jest szereg elementów. Po pierwsze na starcie było mało ośrodków, które robiły krew pępowinową i wraz z ekspansją dawców, z ekspansją dawców niespokrewnionych, z tym, że nasz rejestr się bardzo powiększył, dzięki pracy na wielu osób i fundacji wydawało się, że to zamyka ten problem braku dawców, ale ja myślę, że na przeszczepianie trzeba patrzeć trochę inaczej. Nie chodzi tylko o to, żeby mieć dawcę, bo zawsze można mieć dawcę haploidentycznego. Chodzi o to, żeby, tak jak w każdym leczeniu, uzyskać jak najlepsze wyniki i tutaj to wcale nie jest tak, że się ma dawcę haploidentycznego, zrobi się przeszczepienie, to już jest dobrze, że się zrobiło przeszczepienie. Nie, zrobiło się przeszczepienie najtańszym, ale też prawdopodobnie najgorszym możliwym źródłem komórek, jeśli chodzi długoletnie przeżycie, więc to jest jeden z czynników, gdzie uwierzyliśmy, że sama dostępność dawców to jest rozwiązanie problemu. Nie, nie jest. Drugim czynnikiem było to, że jeśli nie robimy krwi pępowinowej, to się nie uczymy i nie wiemy, jak to zrobić, więc nie ufamy temu źródłu komórek. Kolejne ośrodki, które powstawały, nie dostawało pozwolenia, nie mają doświadczenia, więc jest w tej chwili mało lekarzy, którzy przeszczepiali w Polsce krew pępowinową. Myślę, że to jest taki problem. Widzimy w skali Europy wzrost przeszczepiania krwi pępowinowej u dzieci i to w ostatnich latach był niemal dwukrotny wzrost liczby takich przeszczepień allogenicznych. Jest to związane znowu z badaniami, które pokazały, że w ostrej białaczce szpikowej krew pępowinowa jest lepsza od innych źródeł komórek, łącznie z dawcami rodzinnymi".

Zapraszamy do wysłuchania wypowiedzi.

Materiał powstał dzięki wsparciu Polskiego Banku Komórek Macierzystych.