Na nowotwór u dziecka nigdy nie jesteśmy przygotowani. Jakie objawy powinny wzbudzić niepokój? Które mogą świadczyć o rozwijającym się nowotworze?

Bardzo trudno na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ choroby nowotworowe u dzieci mogą przebiegać w różny sposób i dotyczyć każdego narządu. Niepokojące objawy to, np. zmiana zachowania dziecka (staje się apatyczne, ma mniej siły); powiększenie węzłów chłonnych – w sposób niesymetryczny, np. po jednej stronie szyi; bóle brzucha; wyczuwalny guz w brzuchu. Ponadto, pojawienie się porannych wymiotów i bólu głowy powinno zaniepokoić rodziców, najlepiej w takim przypadku od razu zgłosić się do lekarza. Takie objawy mogą być wynikiem guza mózgu. Nowotwory mózgu są drugim z najczęstszych – po białaczkach i chłoniakach – nowotworów u dzieci.

Bardzo niepokojącym objawem jest np. niesymetryczność gałek ocznych – wtedy pilnie należy zgłosić się do lekarza. Podobnie w przypadku zauważenia zmiany w strukturach kości u nastolatka. Innymi niepokojącymi objawami są siniaki. Oczywiście, małe dzieci są aktywne fizycznie, często zdarzają się im różnego typu urazy, mogą więc mieć mnóstwo siniaków. Gdy jednak siniaki pojawiają się bez urazu, albo pojawiają się w nietypowych miejscach – np. na brzuchu, twarzy, to jest to niepokojące.

Chcę jednak podkreślić jedno: wszystkie te objawy mogą, ale wcale nie muszą być objawami choroby nowotworowej. Nie możemy straszyć, jednak jeśli coś niepokoi rodzica, to powinien on udać się z dzieckiem do lekarza. Choroby nowotworowe u dzieci są chorobami rzadkimi (co roku mamy ok. 1200 nowych zachorowań) i większości przypadków te niespecyficzne objawy nie będą spowodowane chorobą nowotworową. Musimy jednak pamiętać, że u dzieci nowotwór rozwija się bardzo szybko. Im wcześniej rozpoznamy chorobę, tym większą mamy szansę wyleczenia. Mniej będzie również powikłań choroby nowotworowej.

Najważniejsza jest czujność. Jak jednak z jednej strony nie zbagatelizować objawów, a z drugiej – nie biec do lekarza przy każdym niepokoju?

Ja bym raczej jednak niepokoił lekarza POZ, jeśli pojawiają się tego typu objawy. Lepiej iść do lekarza niepotrzebnie niż sprawę zbagatelizować.

W jakim wieku najczęściej pojawiają się nowotwory u dzieci?

W każdym. Nowotwory rozwijają się bez względu na wiek. Rozpoznawaliśmy nawet choroby nowotworowe u dzieci w łonie matki i nawet niektóre z nich już w łonie matki leczyliśmy. Mediana zachorowań to 7 lat: oznacza to, że 50 proc. chorób nowotworowych diagnozuje się u dzieci poniżej 7. roku życia, a 50 proc. – powyżej 7 lat.

Jak można wykryć i leczyć nowotwór u dziecka znajdującego się w łonie mamy?

Niektóre nowotwory, np. mózgu, nowotwory serca można zdiagnozować w trakcie wykonywania kontrolnego USG w ciąży. Czasem już w ciąży można skutecznie leczyć dziecko. Przykładem jest nowotwór serca: najczęściej jest on niezłośliwy. Można podać leki matce, przechodzą one przez łożysko i leczą dziecko. Takie możliwości terapeutyczne już są i z nich korzystamy.

W ostatnich latach coraz więcej mówimy o nowotworach u dzieci; czy wiedza na ten temat jest już wystarczająca? Czy zauważa Pan, że rodzice wcześniej zgłaszają się z dziećmi do lekarza?

Moim zdaniem, pod tym względem sytuacja się nie zmienia. Większość dzieci trafia w dobrym momencie, kiedy szanse na skuteczne leczenie są bardzo duże. Jednak są też dzieci, które mają zdecydowanie opóźnione rozpoznanie. I nie jest to tylko kwestia rodziców. Często problemem jest zbyt mała czujność onkologiczna lekarzy.

Przykład z tego tygodnia: dziewczynka trafiła do nas z dużymi, powiększonymi węzłami chłonnymi, po półtora miesiąca wizyt u różnych lekarzy. Nawet bez badania histopatologicznego możemy powiedzieć, że będzie to chłoniak, czyli choroba nowotworowa węzłów chłonnych.

Niestety, wciąż zdarzają się przypadki dzieci z opóźnionym rozpoznaniem. Dlatego wszyscy musimy zwracać uwagę na niepokojące objawy.

Ta dziewczynka była leczona z powodu infekcji?

Początkowo była leczona z powodu infekcji, później była tylko obserwowana. Miała nawet wykonane badanie USG węzłów, tylko nikt nie skierował jej na oddział onkologiczny. A warto było to zrobić trochę wcześniej.

Jak długo można czekać, jeśli objawy nie znikają?

W przypadku niesymetrycznie powiększonych węzłów, nawet po dwóch tygodniach, jeśli nie pomaga leczenie infekcji. Lepiej iść w takim przypadku do lekarza, by potwierdzić lub wykluczyć chorobę nowotworową. W niektórych przypadkach może to być powikłanie infekcyjne. Jeśli jednak będzie to choroba nowotworowa, to dzięki wczesnemu wykryciu możemy zacząć ją szybko leczyć.

Nie ma chyba rodzica, który nie zapyta po usłyszeniu diagnozy: „Dlaczego moje dziecko zachorowało na nowotwór?”. W przypadku osób dorosłych jest wiele czynników ryzyka. A u dzieci? Nie palą papierosów, nie odżywiają się źle. Jakie są czynniki ryzyka?

U dzieci też jest wiele czynników ryzyka. Organizm dziecka to młody organizm. Czasem nowotwór może być wynikiem tego, że pewna tkanka nieprawidłowo się zbudowała. Z nieprawidłowo zbudowanej tkanki może powstać choroba nowotworowa – z pewnego rodzaju „wad anatomicznych”.

Prawie 20 proc. nowotworów u dzieci jest spowodowana czynnikami genetycznymi: defekt genetyczny, albo pojawił się u dziecka po urodzeniu, albo został oddziedziczony od rodziców. U dorosłych w ok. 5 proc. przypadków choroby nowotworowe są uwarunkowane genetycznie, a u dzieci – ok. 20 proc.

Inne przyczyny są nieznane; nie wiemy, dlaczego rozwinął się nowotwór.

Jest ogromny postęp w leczeniu nowotworów u dzieci. Czy to prawda, że w Polsce leczymy je na najwyższym światowym poziomie?

Wyniki leczenia dzieci z chorobą nowotworową w Polsce są takie same jak w innych krajach Unii Europejskiej czy w Stanach Zjednoczonych. Nie ma różnic, jeśli chodzi o wyleczalność. Mamy dostęp do większości lub nawet wszystkich metod leczniczych, które są zarejestrowane do leczenia dzieci z chorobą nowotworową. To bardzo ważne, ponieważ w przypadku onkologii dorosłych nie możemy na razie tak powiedzieć. W przypadku onkologii i hematologii dziecięcej wyniki leczenia są takie same, a dostępność do terapii jest taka jak w najlepszych ośrodkach na świecie.

W przypadku najczęstszego nowotworu u dzieci – ostrej białaczki limfoblastycznej – możliwości leczenia w Polsce są nawet lepsze niż średnia europejska. Jesteśmy na wysokim poziomie, niekiedy wyższym niż inne kraje europejskie, nawet te bogate.

Na pewno jest jednak jeszcze wiele rzeczy, które można by zmienić? Co można jeszcze poprawić?

W styczniu Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy grała na onkologię i hematologię dziecięcą, tak więc widać, że potrzeby są. Obecnie potrzebujemy bardzo wyrafinowanego sprzętu, dzięki któremu będzie możliwe przeprowadzenie zabiegów na najwyższym możliwym poziomie. W tym roku WOŚP wyda prawie 300 mln zł na tego rodzaju sprzęt dla onkologii i hematologii dziecięcej.

Cały czas monitorujemy to, co dzieje się na świecie, ponieważ postęp w onkologii i hematologii dziecięcej jest bardzo dynamiczny, pojawia się wiele nowych metod leczenia. Chcemy, by były dostępne w Polsce. Jeśli byśmy nie monitorowali Ministerstwa Zdrowia, nie przekonywali, że są rzeczy, które powinny być w Polsce refundowane, żeby dzieci były jeszcze lepiej leczone, to bylibyśmy opóźnieni w stosunku do innych krajów. Jak na razie, udaje nam się przekonać Ministerstwo Zdrowia do tego, że onkologia i hematologia dziecięca są ważne. Dzięki wspólnym staraniom praktycznie wszystko, co jest zarejestrowane do leczenia w onkologii dziecięcej, jest również dostępne w Polsce. Ponieważ jednak postęp jest bardzo dynamiczny, to cały czas będziemy potrzebowali nowych narzędzi.

Dziś jesteśmy w stanie wyleczyć 85 proc. dzieci z chorobą nowotworową. Cały czas musimy walczyć o pozostałe 15 proc. Walczymy o te 15 proc., kupując nowoczesny sprzęt, próbując nowych metod terapeutycznych.

I nowych metod diagnostycznych, które są potrzebne do leczenia personalizowanego?

Tak; już w 2016 roku, dzięki wsparciu WOŚP, powstały pierwsze laboratoria molekularne dla onkologii dziecięcej – od tego czasu wiemy, że praktycznie każde dziecko ma swoją własną chorobę nowotworową. Mając informacje z badań molekularnych, jesteśmy w stanie dopasować terapię do konkretnego dziecka, z konkretną chorobą. Czasami ograniczamy chemioterapię, a dodajemy inne leki, które mogą poprawić wyniki. Diagnostyka molekularna bardzo mocno się rozwija w Polsce. Dziś jest ona na poziomie europejskim, ale cały czas potrzebujemy więcej. Każde dziecko z chorobą nowotworową potrzebuje takiej diagnostyki.

Rodzicowi, który usłyszy taką diagnozę u dziecka można powiedzieć, że choroba nowotworowa jest bardzo ciężka, ale dziś zdecydowanie nie jest to wyrok; jest duża szansa na wyleczenie, jeśli wcześnie ją się zdiagnozuje i zacznie leczyć?

W Polsce dziś mamy możliwość wyleczenia 95 proc. dzieci z ostrej białaczki limfoblastycznej. Mimo to więc, że usłyszy się rozpoznanie, że dziecko zachorowało na ostrą białaczkę, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że wszystko będzie dobrze. Tylko nielicznych dzieci wciąż nie udaje się wyleczyć.

I o te dzieci wciąż staracie się walczyć?

Staramy się. Chcielibyśmy, żeby żadne dziecko w Polsce nie umierało z powodu choroby nowotworowej.

Dostępność do nowych metod leczenia i jego wyniki diametralnie zmieniły się w ostatnich latach. Dziś dostępność do nowych metod jest taka sama jak w najlepszych ośrodkach na świecie. Co więcej, dzięki temu, że współpracujemy z najlepszymi ośrodkami na świecie, wiemy, co pojawi się już niedługo, nad czym toczą się prace i z czego też moglibyśmy niedługo skorzystać. W większości przypadków dzieci nie muszą już wyjeżdżać na leczenie za granicę. Mimo że czasem są prowadzone zbiórki na leczenie zagraniczne, to w większości przypadków nie jest to uzasadnione.

Oczywiście, są pewne ograniczenia – np. w Polsce onkologia dziecięca ma bardzo ograniczony dostęp do protonoterapii. Jeśli jest ona konieczna, to wysyłamy dzieci do ośrodków poza granicami Polski, np. do Niemiec czy Czech. Powinniśmy mieć jednak w Polsce ośrodek radioterapii, w którym będzie też protonoterapia dla dzieci; również tych, które wymagają znieczulenia ogólnego. Dziś takiej możliwości w kraju nie ma.

Te sukcesy polskiej onkologii i hematologii dziecięcej nie byłyby możliwe bez zaangażowania lekarzy…

Niedawno mieliśmy ogólnopolskie spotkanie lekarzy onkologów i hematologów dziecięcych, Akademię Edukacyjną Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej – patrząc na młodych ludzi, zajmujących się onkologią i hematologią, bardzo oddanych temu, co robią, patrzę optymistycznie w przyszłość.