W hematologii dziecięcej zajmujemy się chorobami rzadkimi – hematolodzy leczący dorosłych mają 20 razy więcej pacjentów niż my, a onkolodzy – 100 razy więcej. Onkologia i hematologia dziecięca stanowi zaledwie 8/10 procenta onkologii obejmującej wszystkich pacjentów – wskazuje prof. Jan Styczyński z Katedry i Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Collegium Medicum w Bydgoszczy, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej.

„Wszystkie ośrodki zajmują się wszystkim"

Przez wiele lat naszej pracy ukształtowała się zasada, że w każdym województwie działa jeden ośrodek zaopatrujący wszystkie dzieci z chorobami onkologicznymi i hematologicznymi w regionie. Dzięki temu pacjenci mają do nas w miarę blisko. Funkcjonują ponadto wyspecjalizowane ośrodki zajmujące się pacjentami z całego kraju – wyjaśnia ekspert. – W modelu tym wszystkie ośrodki zajmują się wszystkim, ale w przyszłości stanie się to kłopotliwe ze względu na coraz bardziej wymagające kryteria dotyczące rozpoznania, weryfikacji i celowanego, specyficznego leczenia.

„Nowotwory powinny być diagnozowane w sposób bardziej scentralizowany"

Jak mówi, badanie histopatologiczne musi być dzisiaj potwierdzone badaniem molekularnym, dlatego powinien sprawdzić się model, w którym nowotwory będą diagnozowane w sposób bardziej scentralizowany.

Biorąc pod uwagę, że mamy rocznie 1100-1200 dzieci z chorobami nowotworowymi, jest to wykonalne. 1 grudnia ub.r. ustalono zresztą, że diagnostyka molekularna w onkologii dziecięcej będzie w przyszłości finansowana z Funduszu Medycznego. Droga do tego jest daleka, ale mamy do osiągnięcia ważny cel – podkreśla konsultant.


Wypowiedź zarejestrowana podczas sesji „Hematologia dzieci i dorosłych" w ramach VII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach

Źródło: IB/Rynek Zdrowia