– Przyczyny białaczki nie są do końca zbadane. Tym samym czynniki ryzyka trudno jednoznacznie sformułować – podkreśla dr Grzegorz Dobaczewski, pediatra, hematolog i onkolog dziecięcy z Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej „Przylądek Nadziei” we Wrocławiu. – Jest wiele podejrzeń, ale mało pewności. Można zaryzykować twierdzenie, że w kwestii przyczyn występowania białaczek poruszamy nieco po omacku.

Wiek i płeć

Choć białaczka jest najczęstszym nowotworem występującym u dzieci (stanowi około 30% wszystkich nowotworów dziecięcych), nie jest przypadłością typowo dziecięcą. Wystąpić może w każdym wieku, a choruje na nią więcej dorosłych niż dzieci. Stąd wniosek, że wiek nie jest czynnikiem decydującym jeśli chodzi o ryzyko wystąpienia białaczki, choć warto tu zrobić pewne zastrzeżenie.

– Są takie przedziały wiekowe, w których białaczki u dzieci występują częściej. Między 2 a 6 rokiem życia ryzyko wystąpienia tej choroby u dzieci jest statystycznie najwyższe – wyjaśnia dr Dobaczewski. – Na wystąpienie białaczki limfoblastycznej nieco bardziej narażeni są chłopcy niż dziewczynki.

Trudno tu jednak mówić stanowczo o tym, że to wiek czy płeć są czynnikami ryzyka. Bardziej o tym, że pewne prawidłowości statystyczne widać dopiero w grupie dzieci, które na białaczkę zachorowały. Sam wiek czy płeć nie mogą być traktowane jako przyczyny.

Geny

W każdym wieku może się ujawnić białaczka, do której istnieją predyspozycje genetyczne. W przypadku genów można już bardziej precyzyjnie wskazać, kiedy na horyzoncie pojawia się ryzyko białaczki.

– Są pewne nieprawidłowości genetyczne, które sprzyjają wystąpieniu nowotworów w ogóle. Również takie, które sprzyjają szczególnie białaczkom – przyznaje dr Grzegorz Dobaczewski. – W największym stopniu dotyczy to małych pacjentów z zespołem Downa. Ryzyko wystąpienia białaczki u takich dzieci jest 50, a niektóre badania mówią nawet, że 150 razy wyższe niż u pozostałych dzieci.

Zespołów wad genetycznych, przy których pojawia się większe ryzyko białaczki jest jeszcze kilka. Są to na przykład:

  • zespół Li Fraumeni,
  • zespół Wiskotta-Aldricha,
  • zespół Blooma,
  • zespół AT.

Na podstawie badania genetycznego nie można jednoznacznie przewidzieć wystąpienia białaczki, a jedynie określić istnienie takiego ryzyka. Dlatego profilaktyczne wykonywanie dzieciom badań genetycznych nie jest rozwiązaniem. Lekarze zalecają, żeby sięgać po nie tylko w sytuacji, kiedy są do nich wskazania: gdy pojawia się podejrzenie wady genetycznej związane z wyglądem, zachowaniem, zaburzeniami rozwoju albo charakterystycznymi objawami.

– Dzieci z wadami genetycznymi powinny być pod szczególnie czujnym nadzorem. Również onkologiczno-hematologicznym – podkreśla dr Dobaczewski. – Tym bardziej, że ryzyko wystąpienia choroby nie jest w ich przypadku uzależnione od wieku. I wraz z upływem czasu nie maleje.

A co w sytuacji, jeśli w rodzinie zdarzały się przypadki białaczki? W przypadku wielu nowotworów tak zwane obciążenie rodzinne ma znaczenie. Czy podobnie jest w przypadku nowotworów krwi?

– Jeśli to jednostkowy przypadek, raczej nie ma powodów do obaw. Natomiast jeśli w rodzinie różnych chorób nowotworowych jest więcej, zwłaszcza w kolejnych pokoleniach i w jednej linii, ryzyko faktycznie jest większe – przyznaje dr Grzegorz Dobaczewski. – Dotyczy to również białaczek. Takie osoby powinny się częściej kontrolować.

Środowisko

Potwierdzonym czynnikiem sprzyjającym powstawaniu białaczek jest promieniowanie jonizacyjne. Bezpośredni kontakt z przemysłowymi substancjami chemicznymi również pojawia się w literaturze medycznej jako czynnik zwiększający ryzyko nowotworu krwi. Jednak w codziennym życiu raczej się z takim promieniowaniem ani z takimi sytuacjami nie stykamy.

Czy jednak powinniśmy się bać zanieczyszczenia środowiska? Z jego niekorzystnym wpływem na zdrowie trudno dyskutować. Jednak w odniesieniu do białaczki nie ma dowodów na to, że nad morzem czy na wsi ryzyko jest mniejsze niż w centrum dużego miasta.

– Dlatego przenoszenie się z jednego końca Polski na drugi, żeby zmniejszyć ryzyko zachorowania dziecka na białaczkę nie zadziała – wyjaśnia dr Dobaczewski.

Klucz do wygranej: kontrola i szybka diagnoza

Białaczka dziecięca jest takim nowotworem, który odpowiednio szybko wykryty daje się skutecznie pokonać. Wyleczalność sięga nawet 90 procent. Kluczem do sukcesu jest szybkie wykrycie niebezpieczeństwa. Jak to zrobić? Odpowiedź jest jedna: morfologia.

– Badanie tanie, dostępne i proste w wykonaniu. Należy je zrobić zawsze, kiedy tylko pojawia się jakiekolwiek podejrzenie. Trudno go nadużyć, choć oczywiście należy zachować zdrowy rozsądek – tłumaczy dr Grzegorz Dobaczewski. – Masek, pod którymi może się kryć białaczka jest bardzo wiele. Bladość, krwawienie, częste infekcje, senność, duszności, bóle brzucha i osłabienie, pojawianie się większej ilości siniaków czy wybroczyn to powód do zrobienia badania. Ważne, żeby zrobić to szybko.

W wykryciu choroby rozwijającej się podstępnie wewnątrz organizmu, pomóc mogą też inne, proste badania:

  • USG, które pozwala wykryć powiększenie organów wewnętrznych.
  • Zdjęcie RTG klatki piersiowej dziecka, które kaszle.

Warto poprosić o nie lekarza, jeśli rodzic ma podejrzenie, że sytuacja nie jest oczywista. Dlaczego to takie ważne? Bo nikt od rodzica nie zna lepiej jego dziecka, a białaczkę łatwo przeoczyć. Jednym z podstawowych jej skutków jest spadek odporności. Białe krwinki nie potrafią skutecznie zwalczać infekcji. Dlatego nawet nawracające przez dłuższy czas infekcje, na które nie działają antybiotyki, powinny zapalić czerwoną lampkę. Problem może tkwić głębiej niż w drogach oddechowych.

Najczęstsze objawy białaczki:

  • bladość,
  • częste zmęczenie, brak energii,
  • częste siniaki i wybroczyny,
  • krwawienia z nosa,
  • długie krwawienia po niewielkim skaleczeniu,
  • ból kości lub stawów, czasami powodujący utykanie,
  • powiększone węzły chłonne,
  • słaby apetyt i utrata wagi,
  • gorączka bez innych objawów i jasnej przyczyny,
  • ból brzucha.

– Oczywiście, we wszystkim trzeba zachować umiar. Zbyt częste, niepotrzebne wizyty w gabinecie lekarskim mogą dziecko (zwłaszcza starsze) skutecznie zniechęcić do badań – przestrzega dr Dobaczewski. – Dlatego tak istotne jest poświęcanie dziecku uwagi na co dzień. Żeby nie wpadać od razu w panikę, ale też nie przeoczyć niepokojących sygnałów i odpowiednio szybko na nie zareagować.

A kiedy takie niepokojące sygnały jednak się pojawią, są nagłe i nietypowe, trzeba działać. Na bok odłóżmy wątpliwości typu „nie zrobię badań, żeby nie zapeszyć i nie kusić losu”. W takich sytuacjach kuśmy los. Żeby – w razie potrzeby – odpowiednio szybko wziąć się z tym losem za bary i skutecznie pokonać chorobę.


Materiał powstał przy współpracy z dr Grzegorzem Dobaczewskim, pediatrą, hematologiem i onkologiem dziecięcym z Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej „Przylądek Nadziei” we Wrocławiu.

Źródło: Złota Wstążka